Nie sposób nie zachwycić się Kielcami. Miasto to bowiem pięknie położone w kotlinie, otoczone pasmami górskimi, kusi arcyciekawą historią i mnóstwem legend legenda. Zacznijmy od ciekawostek zaklętych w kamieniu.
Wiedzieliście, że mamy w Kielcach pomnik Milesa Davisa? A pomnik pszczoły wiecie, gdzie stoi? Mamy także dzika, który wcale nie jest zły. Sympatycznego Kiełka najłatwiej znaleźć – przycupnął na Placu Artystów i tamże chętnie opowiada historię Kielc – podobno nasze wojewódzkie miasto jego kłom zawdzięcza swą nazwę.
Legenda głosi, jak to syn Bolesława Śmiałego zabłądził w puszczy porastającej onegdaj dzisiejszych Kielc tereny. Zmęczony długim polowaniem i poszukiwaniem rozproszonej po lesie drużyny ułożył się książę Mieszko na mchu, by zaznać trochę snu.
Spał i śnił, a majaki senne prowadziły go przez historię o zbójeckim napadzie. I zmierzył się książę w nierównej walce, zwyciężył zło, ale też zmęczony dał się podejść jednemu z napastników biorąc od niego bukłak z wodą. Nie przewidział dzielny Mieszko, że to nie woda a trucizna. Z jej działania uratował księcia Święty Wojciech, który nakreślił pastorałem na murawie kręty szlak, nim zaś popłynął strumień zimnej wody. Mieszko pił ją łapczywie do momentu, aż ugasił pragnienie.
Wtedy książę ocknął się ze snu, ale sen prawdą się okazał, bo przyszły władca zobaczył spływający z szumem po kamieniach strumień. Napił się z niego zimnej wody i zadął w róg. Po chwili wyłonił się z lasu orszak. Kiedy książę miał odjeżdżać zauważył bielejące w leśnej murawie olbrzymie kły – wtedy też obiecał sobie, że zbuduje tu gród z kościołem. Słowa dotrzymał – stanął tu kościół pod wezwaniem św. Wojciecha, a strumyk, który sił księciu dodał nazwano Sinicą. Osadzie, na pamiątkę znalezionych przez Mieszka kłów, nadano nazwę Kielce.











