Kielce i infrastruktura drogowa – temat rzeka, a raczej niekończąca się telenowela pełna zwrotów akcji, dramatów i niezrozumiałych decyzji. Ostatnie wydarzenia na ulicy Seminaryjskiej i Żeromskiego tylko potwierdzają, że w tym mieście nawet świeżo położony asfalt nie ma spokojnego życia.
Nowa droga? Chwilowo!
Nie zdążyła jeszcze dobrze ostygnąć nowa nawierzchnia na skrzyżowaniu Seminaryjskiej i Żeromskiego, a już pojawiły się w niej pierwsze „upiększenia” w postaci wykopów. Wodociągi Kieleckie znów w akcji – tym razem w związku z awarią na ul. Żeromskiego. Oczywiście, jak przystało na prawdziwą klasykę gatunku, rury pod ziemią postanowiły odmówić posłuszeństwa dopiero po remoncie.
Taki scenariusz nikogo już chyba nie dziwi. Mieszkańcy tylko bezradnie rozkładają ręce, a internetowe fora wręcz kipią od frustracji.
– „We współczesnych czasach komedie Barei byłyby dokumentami” – podsumował gorzko pan Piotr, komentując kolejną rozkopaną ulicę.
Z kolei pani Katarzyna nie kryła oburzenia:
– „Kto za te wszystkie błędy i grabież zacznie odpowiadać swoim majątkiem?”
„To nie nasza wina, to brak koordynacji”
W całym zamieszaniu głos zabrał również rzecznik Wodociągów Kieleckich, tłumacząc, że sytuacja jest podobna do tej z ubiegłego roku, gdy remontowano Seminaryjską. Podkreślił, że to Miejski Zarząd Dróg decyduje o zakresie remontów i terminach, a pełna wymiana infrastruktury podziemnej była niemożliwa.
Czyli klasyczna sytuacja: „My chcieliśmy dobrze, ale…”.
„Awaria jest na ul. Żeromskiego, nie Seminaryjskiej. Asfalt był tam kładziony W RAMACH projektu remontów NAKŁADKOWYCH 12 kieleckich ulic. Sytuacja analogiczna do awarii na ul. Seminaryjskiej w listopadzie ubiegłego roku. Remonty te zaplanował, sfinansował i nadzorował Miejski Zarząd Dróg. Wodociągi Kieleckie zrobiły wszystko, co w tej sytuacji możliwe, aby zinwentaryzować i ew. poprawić, wymienić infrastrukturę podziemną. Niestety, nie całą, bo wymiana całej była niemożliwa ze względu na terminy narzucone przez MZD i brak finansowania. Osobiście podtrzymuję jednak zdanie, że lepiej mieć wymienioną nawierzchnię i ewentualnie trochę dobrze zrobionych łat, niż przez następne lata te dziury i koleiny, jakie mieliśmy na tych ulicach.” – Ziemowit Nowak, rzecznik Wodociągów Kieleckich
Tymczasem mieszkańcy Kielc wciąż mają wrażenie, że miasto działa bez żadnego planu. Zamiast skoordynowanych działań, mamy spektakl pt. „Łatamy i rozkopujemy, bo tak wyszło”.
„Dobrze zrobiona łata” – symbol kieleckich dróg?
Rzecznik Wodociągów Kieleckich starał się uspokoić nastroje, tłumacząc, że lepiej mieć nową nawierzchnię z kilkoma dobrze zrobionymi łatami, niż przez lata jeździć po dziurach i koleinach.
Problem w tym, że dla mieszkańców to żadna pociecha. Bo co z tego, że mamy piękny nowy asfalt, skoro zaraz i tak zostanie rozkopany? A skoro już wiemy, że prędzej czy później będzie tam awaria, to może warto byłoby przewidzieć takie rzeczy i odpowiednio się przygotować?
W innych miastach jakoś potrafią wymieniać infrastrukturę podziemną przy większych remontach. W Kielcach natomiast mamy wieczne tłumaczenie, że „nie było czasu”, „nie było pieniędzy” i „tak już musi być”.
A mieszkańcy? Cóż, pozostaje im tylko cierpliwie omijać kolejne wykopy i liczyć, że może kiedyś, w jakimś alternatywnym wymiarze, ktoś zaplanuje remonty tak, by nie trzeba było poprawiać ich zaraz po zakończeniu.




Źródło: FB/Kielecka Platforma Komunikacyjna / FB/Na drodze świętokrzyskie