Sprawa wyjazdów służbowych wiceprezydenta Kielc, Bartłomieja Zapały, budzi coraz większe emocje. Po ujawnieniu kontrowersji związanych z jego delegacją do Paryża, gdzie towarzyszyła mu żona, na światło dzienne wyszły kolejne fakty dotyczące podróży do Grecji. Opozycja nie kryje oburzenia i domaga się wyjaśnień, a wiceprezydent odpiera zarzuty i zapewnia o swojej uczciwości.
Paryż – niejasności wokół rozliczeń
Pierwsza fala krytyki spadła na Bartłomieja Zapałę po ujawnieniu informacji, że w trakcie jego wyjazdu służbowego do Francji uczestniczyła również jego żona. Delegacja odbyła się w ramach projektu Yes Volunteer, finansowanego ze środków unijnych. Początkowo tłumaczono, że organizacją wyjazdu zajmował się Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie, ponieważ to właśnie ta jednostka odpowiadała za projekty wolontariackie. Problem w tym, że pojawiły się wątpliwości co do sposobu rozliczenia kosztów.
Radni Prawa i Sprawiedliwości wskazują, że nieprawidłowości dotyczyły m.in. wypłaconej diety oraz wyboru najdroższego biletu lotniczego. Co więcej, opozycja zarzuca wiceprezydentowi próbę przerzucenia winy na MOPR, twierdząc, że to on sam naciskał na organizację wyjazdu mimo ostrzeżeń, że instytucja nie może pokrywać takich wydatków.
Pod wpływem rosnącej presji, Bartłomiej Zapała zdecydował się na zwrot środków. Na konto MOPR wpłacił blisko 8 tysięcy złotych – w tym 6 tysięcy za pobyt żony oraz dodatkowe 2 tysiące złotych za dietę i odsetki. Podczas konferencji prasowej przeprosił za zaistniałą sytuację, podkreślając, że nie było jego intencją, aby koszty jego małżonki były pokrywane z publicznych pieniędzy.
Delegacja do Grecji – kolejne pytania
Gdy wydawało się, że sprawa Paryża powoli wygasa, radni ujawnili nowe informacje na temat innego zagranicznego wyjazdu wiceprezydenta. Tym razem chodzi o lutową podróż do greckiego miasta Janina. Oficjalnym celem wizyty było uczczenie 112. rocznicy wyzwolenia miasta spod panowania osmańskiego, ale uwagę przykuwa nie tylko charakter wydarzenia, lecz także sposób organizacji wyjazdu.
Wiceprezydent zdecydował się na podróż samochodem prywatnym, pokonując niemal 4 tysiące kilometrów i rozliczając tzw. „kilometrówkę” na kwotę 4500 zł. Łączny koszt wyjazdu – wliczając delegację urzędnika towarzyszącego Zapale – wyniósł około 7 tysięcy złotych. Radni PiS wskazują, że ta opcja była znacznie droższa niż alternatywy – podróż służbowym samochodem kosztowałaby około 2,5 tysiąca złotych, a przelot samolotem dla dwóch osób można było zorganizować za około 1300 zł.
Niepokój budzi również przebieg trasy delegacji. Z dokumentów wynika, że zamiast standardowej drogi, podróż odbywała się przez Słowację, Węgry, Serbię, Macedonię, Albanię, Bośnię i Hercegowinę oraz Chorwację. Co więcej, faktura za hotel w Sarajewie sugeruje, że w podróży uczestniczyły nie dwie, a trzy osoby. To rodzi pytania – kto jeszcze towarzyszył wiceprezydentowi i czy miasto faktycznie nie poniosło dodatkowych kosztów związanych z udziałem osoby prywatnej?
Prezydent broni decyzji, ale sprawa trafia do prokuratury
Prezydent Kielc, Agata Wojda, odpiera zarzuty i zapewnia, że miasto nie finansowało podróży członka rodziny wiceprezydenta. Podkreśla, że udział osób towarzyszących w delegacjach jest standardową praktyką, o ile nie generuje dodatkowych wydatków dla samorządu. Jednocześnie zapowiedziała wewnętrzny audyt, który ma wyjaśnić m.in. kwestię wyboru najdroższego biletu lotniczego na delegację do Francji.
Tymczasem sprawą wyjazdów Bartłomieja Zapały zajmuje się już prokuratura. Radni PiS domagają się przesłuchania byłych władz MOPR oraz dokładnego zbadania, czy urzędnik planował zwrócić koszty podróży swojej żony od początku, czy dopiero w momencie, gdy sprawa ujrzała światło dzienne.
Sam wiceprezydent deklaruje, że nie zamierza podawać się do dymisji i liczy na to, że sprawa nie przyćmi jego dotychczasowej pracy na rzecz miasta. Podczas emocjonalnej konferencji prasowej apelował również o zaprzestanie komentarzy na temat jego rodziny, podkreślając, że jego bliscy nie powinni być wciągani w polityczne rozgrywki.
Jedno jest pewne – sprawa wciąż budzi wiele emocji, a jej finał może mieć istotne konsekwencje nie tylko dla Bartłomieja Zapały, ale i dla całego ratusza w Kielcach.